PRZEJŚCIE: “Warianty Małota”, Kazalnica Mięguszowiecka

PRZEJŚCIE: “Warianty Małota” ze startem “Wędrówką Dusz”. Kazalnica Mięguszowiecka, Tatry.

21 lipca, w ramach tatrzańskiego obozu sportowego Szczecińskiego Klubu Wysokogórskiego, zespół: Paweł, Robert i Filip dokonał ciekawego przejścia na Kazalnicy Mięguszowieckiej.

Droga “Warianty Małolata”, ze startem “Wędrówką Dusz”, wyceniana jest na VI+/VII- i jest absolutnym klasykiem na Zerwie. To piękna kombinacja pokonująca w logiczny sposób główne spiętrzenie Kazalnicy. Trudności są solidne.

Zapraszamy do relacji Roberta z tego przejścia:


“Palenica, środek tygodnia − kiedyś oznaczało to luz na parkingu i jako taki na drodze do Morskiego Oka. Nic z tego! Teraz Tatry są jak Al-Kaba: prawdziwy Polak musi przyjechać i dotknąć, zjeść schabowego, zapić piwem. Taka pielgrzymka. Idziemy mrówkołazem. Ciekawe, czy widać go z orbity. 8-kilometrowy wąż miarowo podrygujący w rytm kroków, poprzetykany fasiągami, które jak statki płyną tą rzeką. Dumne spojrzenia młodzieńców z damami, usadowionych za końskim zadkiem, odprowadzają piechurów litościwym wzrokiem.

Idziemy szybko. Wpadamy na Tabor. Kuby chatara nie ma, jest Krzychu, który ma sprawy własne. Ładujemy się do namiotu, który nam pasuje, co będzie miało kabaretowy ciąg dalszy. Przybijamy piątki: kto przyjechał, kogo jeszcze nie ma, kto jest, na której ścianie? Obiadokolacja przechodzi płynnie w naradę wojenną. Do teamu dołącza Filip. Trójka może nie jest błyskawicą, ale sprzęt łatwiej rozłożyć. Bez bólu prowadzący może atakować na lekko. Decydujemy o starcie w Salon Niezależnych (inna nazwa Wariantów Małolata) czterema pierwszymi wyciągami Wędrówki Dusz (autorzy: Robert Paluch, Darek Łysy Sokołowski, dawno temu).

Noc − jakby jej nie było. Teleportacja pod ścianę. Inny świat. Są już 2 zespoły, ale ta cisza i ogrom skały nad nami! Na wysokości ciemnego żeberka ściana przełamuje się, pochyla na nas: patrzy na mrówki nad brzegiem Czarnego Stawu. Witamy się ze ścianą. Góra bierze nas w objęcia i do końca nie daje odpocząć. Nie chowa tajemnic. Wbrew oczekiwaniom droga narzuca swój przebieg. Trawers z jedynkami (aktualnie jedna została, pokryta śladami wszystkich sezonów, niedotykalna), ubezpieczony 1 spitem. Mokro jak po deszczu. Paweł pokonuje sajtem. Kiedy mówi „Cicho!”, wiemy, że nie jest lekko. Wyobraziłem sobie Hinterstoissera na jego trawersie. Przechodzimy bez bloków. Ścianka jest historyczna: tu zaczęło się odhaczanie dróg tatrzańskich.

Droga puszcza nas dopiero pod Progiem Płytowym, oficjalnym końcem drogi.
10 godzin 30 min. od wejścia w ścianę. Ale nie, to nie koniec! Trawy przy Turni nad Schodami wydają się tak blisko, ale jeszcze 2 wyciągi. Robi się bardzo wieczorowo − na kolację przy świecach raczej nie zdążymy. Bez czołówek już nie można. Znajdujemy wygodny trawers do Bańdziocha i szlaku. Od tego momentu do domu jeszcze ponad 2 godziny. Ale już można powiedzieć, że znowu się udało. Jakże smakuje woda ze strumienia, od 3 godzin pracowaliśmy na sucho. Małe żyjątka odcedzam przez zęby.

Na Taborze już senna cisza, choć chatar czuwa. Godzina 01.00, nie mamy siły gadać, kiedy zjawia się dwóch wczasowiczów z rezerwacją na nasz namiot. Krótkie, żołnierskie słowa dają chatarowi do zrozumienia, że nigdzie się nie wybieramy. Mamy spokój. Później jeszcze 2 razy będą zgłaszać się chętni na nasze spanie − zachowaliśmy dom i godność. 

Sen uleczył rany. Wprawdzie następnego dnia mogliśmy tylko jeść, pić, jeść jeszcze i pić więcej, ale już kolejnego padł Greystone na Czołówce MSW − to jednak inna historia. Powidoki z tej wyrypy zostaną z nami na długo, nim, jak wszystko, rozpłyną się w czasie.” 


Warianty Małolata“,
ze startem “Wędrówką Dusz:

  • Pierwsze przejście drogi: Zbigniew Czyżewski (“Małolat”) i Jacek Jasiński.
    3 VII 1977.
  • Podejście do drogi: czerwonym szlakiem ze schroniska nad Morskim Okiem. Czas podejścia ok. 1h.
  • Liczba wyciągów: 10 + ok. 1h podejścia na szczyt Kazalnicy.
    Pierwsze 4 wyciągi drogą “Wędrówka Dusz”.
  • Wycena: VI+/VII-.
  • Zejście: zielonym szlakiem.
  • Sprzęt: zestaw standardowy.
Schemat Kuba Radziejowski, “Warianty Małolata” na czerwono