Czerwcowy wspin w Rudawach – RELACJA

Czerwcowy WSPIN w RUDAWACH
– RELACJA

Czerwiec – kolejny miesiąc w kalendarzu wyjazdów klubowych. Ponownie postanowiliśmy skupić się na rejonie Rudaw Janowickich, przezornie omijając Sokoły z uwagi na zazębiający się z wyjazdem, organizowany przez Tabor pod Krzywą, „Big Wall w Sokolikach” − swoją drogą impreza warta polecenia.

Niemal tyle samo emocji co wyjazdowe wspinanie dostarczyło nam przedwyjazdowe śledzenie prognoz pogody na upatrzony weekend 24-26 czerwca. Pogoda zapowiadała się daleka od ideału. Aktualizacje wyliczeń modeli pogodowych rano, aktualizacje wieczorem, wymiany zrzutów ekranu z prognozami na wyjazdowej grupie kilka razy dziennie. Można było poczuć się jak najsłynniejszy polski prezenter pogody – Jarosław Kret.

W zasadzie do dnia wyjazdu nie było wiadomo, kto pojedzie: koniec końców na wyjazd zdecydowało się 6 z 13 zapisanych osób. Zaakceptowaliśmy ryzyko obfitego opadu w sobotnie południe (ok. 10-20 litrów), licząc, że deszcz szybko wyschnie na części ze ścian oraz mając na pocieszenie zapowiadaną niedzielę bez deszczu.

Grupa minus fotograf

Ruszyliśmy zwyczajowo w piątek po pracy, dojechaliśmy późnym wieczorem, a po drodze złapał nas deszcz. Na miejscu, już w komplecie, ustaliliśmy plan działania na sobotę: poranny trekking, przeczekanie deszczu i próba popołudniowego wspinania.

SOBOTA

Po przebudzeniu w sobotę rano i sprawdzeniu prognoz urósł w nas optymizm. Zdecydowaliśmy się wspinać od rana, przeczekać deszcz w lesie i kontynuować wspinanie popołudniu. Z trekkingu wyszło nam podejście z parkingu w Strużnicy do Lwiej Góry. Po chwili podziwiania panoramy z góry nasz optymizm jeszcze bardziej się wzmógł: chmur było dużo mniej niż można było się spodziewać na podstawie prognoz, które sprawdzaliśmy.

Chwilę pokręciliśmy się po Skalnym Mieście i następnie wyruszyliśmy w kierunku położonego nieopodal Dziobu – efektownie wyglądającej skały, oferującej kilka dróg tradowych o trudnościach od II+ do VI.1+ i znaczniej więcej dróg sportowych od III+ po VI.5. W miarę jak odhaczyliśmy drogi w naszym zasięgu, zaczęliśmy zapominać o prognozach pogody.

Popołudniu zmieniliśmy sektor na Bibliotekę, skałę przede wszystkim z drogami o charakterze tradowym (sporo czwórek i piątek) oraz kilkoma drogami sportowymi (po jedną Gosia wyprawiła się na okoliczny Regał). Paulina wraz z Bartkiem przeżyli bliskie spotkanie z luźnym blokiem skalnym na drodze „Filar Biblioteki” – wspin na tej drodze stanowczo odradzamy, do momentu aż blok zostanie przez kogoś usunięty.

Sobotnie wspinanie zakończyliśmy z poczuciem wyciśnięcia z dnia więcej, niż mogliśmy się spodziewać. Bartek z Maciejem zaliczyli regeneracyjną kąpiel w stawie na zejściu do Strużnicy. Spędziliśmy wieczór na integracji z innymi klubowiczami i sympatykami KW Szczecin, jakich udało nam się spotkać na 9-upie.

NIEDZIELA

Za cel niedzielnego wspinania obraliśmy Rozpadłą. Do skały jest dosyć dogodne podejście z okolicy Przełęczy Karpnickiej, ale w wyniku pomyłki szliśmy jednak na nią trochę dłużej, niż zakładało topo. 

Wspinanie na Rozpadłej możliwe jest na drogach tradowych o trudnościach od III do VI.3 oraz sportowych od V+ do VI.2. Jest to zróżnicowana skała, na której można wspinać się w płycie na drogach do 25 metrów, w kominie oddzielającym dwa masywy skalne, czy też na krótszych drogach na wschodniej wystawie. 

Poszukiwania dróg w topo

Z topu Rozpadłej można podziwiać rozległą panoramę Sokolików i Karkonoszy. 

Widok z Rozpadłej ❤️

Tego dnia na Rozpadłej nie pojawił się poza nami nikt inny 😁.
Po drodze na dół natknęliśmy się na ciekawie wyglądający, zalany wodą, dawny kamieniołom.

Dawny kamieniołom

Wyjazd, pomimo początkowych obaw o pogodę, zaliczyliśmy do bardzo udanych. Fajnie jest doświadczyć mniejszego tłoku niż ten, do którego przyzwyczajają Sukiennice i Krzywa. Mniej oczywiste miejscówki oferują równie dobre wspinanie co te sprawdzone w Sokołach.

Zapraszamy do przeglądu kalendarza klubowego i wybrania się z KW Szczecin na kolejny wyjazd!